Chuligaństwo

Artykuł 115 § 21 Kodeksu karnego1 w syntetyczny sposób definiuje występek o charakterze chuligańskim. Przepis określa ten występek jako czynność „polegającą na umyślnym zamachu na zdrowie, wolność, cześć lub nietykalność cielesną, bezpieczeństwo powszechne, działalność instytucji państwowych lub samorządu terytorialnego, porządek publiczny, albo na umyślnym niszczeniu, uszkodzeniu lub czynieniu niezdatną do użytku cudzej rzeczy, jeżeli sprawca działa publicznie i bez powodu albo z oczywiście błahego powodu, okazując przez to rażące lekceważenie porządku prawnego”. Można się zastanowić, jakie były początki tego zjawiska społecznego. Czego tak naprawdę dotyczy i dlaczego najbardziej związane jest z meczami piłki nożnej i pseudokibicami?

Geneza chuligaństwa

Nie każdy wie, że chuligaństwo ma swoje korzenie w kulturze kibicowskiej. Wystarczy spojrzeć na kraje, do których dotarła piłka nożna, i na jej wpływ na związane z nią lokalne środowiska. Zadziwiające, że niezależnie od miejsca na świecie wyniki są bardzo podobne. Od skrajnie pozytywnych emocji i zachowań do silnie destrukcyjnych i antyspołecznych na wielu płaszczyznach. Silne emocje i związana z tym rywalizacja działały i działają na wyobraźnię ludzi. Nie wszystkim rywalizacja sportowa na boisku wystarcza. Są tacy, którym zwyczajne spokojne kibicowanie się znudziło. Osoby te zaczęły prześcigać się w pomysłach, jak eksponować swoją siłę i przywiązanie do klubu, jego barw, braci kibicowskiej, mając nawet w dalszej perspektywie reprezentację kraju. Pod „płaszczykiem sportowej rywalizacji” dają upust frustracjom, agresji, powodowanym brakiem zainteresowania nimi samymi, brakiem perspektyw czy nadmiarem czasu wolnego. A przy okazji dostarczania sobie adrenaliny i pokazywania, „kto tu rządzi”, można zrobić niejeden interes. Niekoniecznie legalny i zgodny z prawem. Mecz piłki nożnej można traktować jako świetną okazję, by zaistnieć w różnych obszarach. W tym właśnie miejscu zaczyna się rozwijać teoria lub teorie chuligaństwa, gdyż w literaturze znajdziemy ich wiele.

Jest kilka teorii na temat źródeł słowa „chuliganizm” i jego pochodzenia. Słownik języka angielskiego podaje, że słowo chuliganizm przypuszczalnie pochodzi od nazwiska wyimaginowanej irlandzkiej chłopskiej rodziny awanturników z ok. XIX w., noszącej nazwisko Houlihan. Podobno miała ona w zwyczaju wieść dziki styl życia i być właśnie z tego znana. Nawet pewna piosenka musicalowa z lat 90. XIX w. powstała w oparciu o ten temat. Brytyjski pisarz Ernest Weekley, w 1912 r. tak pisał w swojej książce pt. The Romance of Words (Romans słów): „Pierwotnie chuligani byli krewką irlandzką rodziną o nazwisku, którego pojawianie się ożywiało szarą monotonię życia w Southwark około 1898 roku”2. Natomiast jego rodak, pisarz i dziennikarz Clarence Rook w swojej książce pt. The Hooligan Nights3 (Noce Hooligana) z 1899 r. wysnuł teorię, że słowo to wywodzić się może od nazwiska Patricka Hoolihana (lub Hooligana). Miał to być irlandzki wykidajło i złodziej, który żył w londyńskiej gminie Southwark. Kolejna teoria podaje, że termin opiera się na irlandzkim słowie houlie4, które oznacza dziką, żywiołową imprezę. Jeszcze jedna zaś, że termin wywodzi się od nazwy ulicznego gangu z Islington – Hooley. Jak widać, wszystkie teorie krążą wokół jednej wspólnej myśli – zachowania, które ma już ponad 100 lat.

Ale co to ma wspólnego ze sportem? Otóż ma i to bardzo wiele. Tak naprawdę historia tych zachowań rozpoczęła się w dniu 10 stycznia 1888 r. W tamtym czasie angielski dziennik „Athletic News” napisał: „Kilkusetosobowa grupa agresywnych kibiców zepchnęła część [publiczności] na płytę boiska. I tych niesfornych, i tych spokojnych zawzięcie pchała policja, biła pałkami i kopała, z idiotycznym upodobaniem, oddając się brutalnej walce”5. Od tamtej pory za sprawą tych wydarzeń słowa „chuliganizm” i „chuligan” zaczęły być łączone z przemocą w sporcie. Z dzikim żywiołem, który trudno okiełznać, zwłaszcza w odniesieniu do chuligaństwa stadionowego.

Termin ten to angielski wynalazek, do czego przyznają się sami wyspiarze. Otwarcie potwierdzają, że pochodzi on przede wszystkim z biednych dzielnic angielskich miast, będących w owym czasie wylęgarnią futbolowych chuliganów. Podróżując, „sobotni” chuligani z Londynu, Liverpoolu czy Manchesteru, mieli w zwyczaju np. niszczyć wagony kolejowe, dworce i sklepy w drodze na stadiony. Trybuny są dla nas miejscem, gdzie możemy dowieść, że istniejemy, że w ogóle chodzimy po ziemi – tak afiszowali się wtedy. W tym okresie szczególną niesławę zdobyła sobie grupa fanatycznych kibiców Manchesteru United o nazwie „Czerwona Armia”. To oni pierwsi nienawiść przełożyli na praktyczny język przemocy okraszony maksymą „Bij – zabij!”6.

Po pewnym czasie i przemianach na trybunach pojawili się skinheadzi. Wtedy również powiało grozą. Mieli ogolone na łyso głowy, obowiązkowe szelki w połączeniu z wojskowymi butami. Stali się symbolem buntu młodych i gniewnych. Im też przypisuje się tworzenie bandyckich klubów kibica. Niewiele czasu musiało upłynąć, by polała się pierwsza krew. W 1982 r. fanatycy londyńskiej drużyny zostawili przy zwłokach zadźganej nożami ofiary kartkę z informacją „Gratulacje, właśnie spotkałeś klub kibica West Ham!”. Gangi kibiców swoje groźby zamieniały w czyny7. Najbardziej obawiano się tych najgroźniejszych. Wtedy za najbardziej agresywnych uważano Chelsea-Headhunters, co można tłumaczyć jako „Łowcy Głów”. Pochodzili oni z londyńskiej dzielnicy Chelsea. Na stadiony przychodzili w liczbie tysięcznej „armii”, trudniąc się chuligaństwem. Ich wyposażenie stanowiły kusze, miecze, siekiery, maczugi, noże, kastety, a nawet pistolety. Tak uzbrojeni do walki „przejmowali” stadiony swoich rywali. „Łowcy Głów” wyjątkowo negatywnie nastawieni byli do Żydów. Ci z kolei kibicowali innej londyńskiej drużynie – Tottenham. W tej sytuacji nie liczył się futbol. Liczył się pretekst. Mecze stwarzały wyborną okazję do bijatyk i rozrób. Pochwycone osoby traktowano jak „ofiary”. Bestialsko zdejmowano im skalp, kaleczono ciała, wycinano nożem krzyże (zazwyczaj na plecach). Zdarzały się również ofiary śmiertelne powiązane z tymi zajściami. Wszystko to przelało czarę goryczy 20 maja 1985 r. Był to dzień, który wstrząsnął europejskim futbolem. Michel Platini w jednej ze swoich książek wspomina: „W podróży z Liverpoolu do brzegów kontynentu towarzyszyły kibicom angielskim zastępy bobbies (brytyjska policja), skutecznie uniemożliwiając jakiekolwiek incydenty na wyspie. Ale już w Ostendzie, Zeeburgee czy w Dunkierce kontrola nad 20-tysięczną armią brytyjskich kibiców przebiegała mniej skutecznie. Sądzono widocznie, że ryzyko jest niewielkie: trybuna Y, zarezerwowana dla Belgów, miała odgrywać rolę bufora. Przed bramą stadionu dochodzi do pierwszych awantur. Banda chuliganów rozbija witrynę jubilerskiego sklepu i umyka z łupem dziesięciu milionów franków belgijskich. Nikt ze sprawców nie został aresztowany. Belgijska policja jest nadzwyczaj dyskretna. Podczas gdy my w szatni koncentrujemy się, trybuna Y, buforowa, zaczyna się wypełniać. Nic nadzwyczajnego. I tylko jeden szczegół: belgijscy kibice to w rzeczywistości włoscy emigranci mieszkający w tym kraju. Mało skrupulatni organizatorzy nie wahali się sprzedać całości biletów na trybunę Y kibicom... Juve (…)”8.

A dalej: „pijani w większości Anglicy starają się przedostać na trybunę Y, na której już zasiedli belgijscy Włosi. W większości są to spokojni, stateczni emigranci przybyli na stadion ze swymi dziećmi. Na trybunie Y koktajl gotowy do eksplozji jest na miarę lekkomyślności organizatorów. Kibice Liverpoolu schodzą z góry w stronę krat rozdzielających trybuny Y i Z. Po chwili wyłamują ogrodzenie. Dochodzi do pierwszych bójek. Czerwoni atakują biało-czarnych, posługując się wyłamanymi prętami i drzewcami klubowych flag. Wybucha panika. By umknąć przed potopem Red Animals, Włosi zajmujący trybunę Z zbiegają w dół, mając nadzieję znaleźć schronienie na płycie boiska. W górnych sektorach trybuny rozhisteryzowani kibice Liverpoolu atakują wszystko, co się rusza. Panika wśród uciekających Włochów jest tak wielka, że katastrofa jest już nie do uniknięcia. Dalszy ciąg wydarzeń można nazwać dramatem lub tragedią. Dwudziestu belgijskich policjantów, którzy mieli czuwać nad sytuacją, niepanujących nad przebiegiem zdarzeń, popełniło niewybaczalny błąd. Myśląc, iż mają do czynienia z niezdyscyplinowanymi kibicami pragnącymi wtargnąć na boisko, zablokowali wszystkie wyjścia z trybuny, zamiast umożliwić ludziom ucieczkę z matni. Tłum kibiców jest sprasowany pomiędzy betonową ścianą i kratami. Pierwsze rzędy są prawie zmiażdżone pod naporem masy ludzkiej napierającej z góry. Nagle beton nie wytrzymuje. W tym samym momencie pękają też kraty, a na stalowe, sterczące pręty nadziewają się popychani z góry ludzie. Tragedia osiąga apogeum, ale na stadionie nikt jeszcze nie przypuszcza, że nie jest to zwykła, kibicowska burda, lecz że doszło do masakry. Nawet policjanci nie wiedzą jeszcze, co się stało. Część z nich zostaje oddelegowana do kontroli wchodzących na stadion kibiców! Ofiary pozostały w pułapce. W tej przerażającej matni każdy walczy o przeżycie, chcąc za pomocą pięści i nóg wydostać się ze śmiertelnego kręgu. W ciągu kilku sekund 39 osób poniosło śmierć. Zaledwie o kilka metrów dalej, na lewo od górnej trybuny, pięciu ludzi z Czerwonego Krzyża jest świadkami tragedii. Cóż mogą uczynić na widok dziesiątek wyciągniętych w ich kierunku rąk, rąk ludzi, którzy w oczach mają już tylko śmierć? Podczas finału Pucharu Mistrzów pomiędzy Juventusem Turyn i Liverpoolem angielscy kibice zamienili brukselski stadion Heysel w cmentarz. Na trybunach podczas bójek pomiędzy zwolennikami obu klubów zginęło 39 młodych ludzi, a 450 odniosło rany. Prawdą jest jednak, że większość ofiar śmiertelnych to ludzie stratowani przez tłum w ciasnych sektorach. Jeden z Anglików odpowiedzialny za mord na Heysel powiedział: „Nienawidzę ludzi. Nienawidzę społeczeństwa, niczego nie żałuję! Jestem psem, który potrafi tylko śmiertelnie kąsać! Odpowiedział mu piłkarz Juventusu Antonio Cabrini: Wstydzę się, że jestem piłkarzem i gram dla morderców! Rzeź w Brukseli była przestrogą”9.

Wtedy to pojawili się pierwsi spotterzy i objęli swoim zainteresowaniem kibiców Liverpool FC. Nie przyniosło to jednak od razu oczekiwanego efektu. Przykładem jest kolejna tragedia. Dokładnie 15 kwietnia 1989 r. 25 000 kibiców Liverpoolu wybrało się na mecz półfinałowy FA Cup (Puchar Angielskiej Federacji) do Hillsborough na stadion Sheffield Wednesday, by zagrać z drużyną Nottingham Forest. Mecz trwał zaledwie 6 minut, gdy został brutalnie przerwany. Na trybunach i w sektorach oraz na murawie doszło do największej tragedii, którą oglądał świat sportu. 96 kibiców Liverpoolu nigdy już nie wróciło z tego meczu do domu. Zostali bestialsko zamordowani. Do dziś na stadionie Anfield Road jest tyle samo wolnych krzesełek. Na każdym meczu upamiętnia się ofiary tego wydarzenia.

Anglia miała już dość takich tragedii. Była zdruzgotana, w szoku i żałobie. Musiała się zmienić i zmieniła. Zdjęto żelazne płoty na stadionach, ogrodzenia i bariery oddzielające kibiców, które raz na zawsze zniknęły z angielskich stadionów. Po wszystkich tych wydarzeniach rząd brytyjski na czele z Margaret Thatcher zdecydował się podjąć radykalne kroki. Wypowiedział wojnę chuliganom. Zaostrzono kodeks karny oraz poczyniono daleko idące zmiany dotyczące imprez masowych. Przyspieszono tryb rozpatrywania spraw związanych z burdami na stadionach do 24 godzin. Każdy krewki kibic uznany za chuligana musiał zgłaszać się w godzinach meczu na najbliższy posterunek policji. W przypadku gdy tego nie zrobił, był ścigany i osadzany w areszcie na kilka bądź kilkanaście dni. Dzisiaj wtargnięcie na murawę jest przestępstwem. Od tamtej pory m.in.: wprowadzono monitoring, zmodernizowano stadiony, wprowadzono zakazy stadionowe. Jak mówią Brytyjczycy, chuliganizm jest naszym wynalazkiem i to my poradziliśmy sobie z nim najlepiej10.

Zaraźliwy „angielski wirus” pojawił się jednak nie tylko na wyspach

Epidemię przejęła cała piłkarska Europa. Przykładowo w Hiszpanii dwóch grup – Boixos z Barcelony i UltraSSur z Madrytu obawiał się cały kraj. Wartość bojową pokazało jedno ze starć, gdy do Madrytu przyjechali wraz ze swoją reprezentacją dumni chuligani z Wysp Brytyjskich. Jeden z przywódców hiszpańskich Ultras wyznał: „To był najwspanialszy widok mojego życia. Przed nami angielskie barany uciekały, tratując się wzajemnie. Teraz marzymy o potyczce z chłopakami z Hagi. Podobno oni też są dobrzy”11. Poza starym kontynentem też nie było spokojnie. W 1964 r. werdykt sędziego głównego spotkania podczas meczu w Limie pomiędzy Peru i Argentyną był powodem bójek wśród kibiców. Doprowadziły one do tego, że zginęło 328 ludzi, a 500 innych odniosło rany. Na tym niestety nie koniec12.

Wojny piłkarskich chuliganów przyczyną prawdziwych konfliktów zbrojnych

W 1969 r. Honduras i Salwador walczyły o prawo udziału w Mistrzostwach Świata, zapowiedzianych na lato 1970 r. w Meksyku. Stosunki między tymi krajami były napięte. W obu państwach gazety prowadziły kampanię nienawiści i w takich warunkach doszło do spotkań piłkarskich. Pierwszy mecz pomiędzy reprezentacjami tych krajów odbył się w niedzielę 8 czerwca 1969 r. w stolicy Hondurasu – Tegucigalpie. Drużyna Salwadoru przyjechała do miasta w sobotę i spędziła w hotelu bezsenną noc, gdyż kibice gospodarzy zgotowali im gorące powitanie. Tłum rzucał kamieniami w szyby, tłukł w blachy i w puste beczki. Raz po raz wybuchały hałaśliwe petardy. Przeraźliwie wyły klaksony aut ustawionych przed hotelem. W konsekwencji następnego dnia niezbyt wypoczęta drużyna Salwadoru przegrała spotkanie 0:1. Tymczasem w samym Salwadorze pewna młoda dziewczyna, widząc wynik meczu, postanowiła popełnić samobójstwo i strzeliła sobie w serce. Nie mogła znieść, że jej ojczyzna została rzucona na kolana. W jej pogrzebie wzięła udział cała stolica, prezydent Salwadoru, rząd i reprezentacja. Za tydzień 15 czerwca 1969 r. w stolicy Salwadoru – San Salvador odbył się rewanż. Tym razem drużyna Hondurasu spędziła bezsenną noc. Na stadion zawodnicy zostali przewiezieni w wozach pancernych, a wokół boiska stały kordony żołnierzy. W tych warunkach zawodnicy Hondurasu nie myśleli o grze, a o tym, czy przeżyją. Salwador zwyciężył 3:0. Piłkarze gości zostali odwiezieni na lotnisko, niestety przybyli kibice byli bici i kopani. Uciekali przerażeni w stronę granicy. W wyniku zamieszek dwie osoby zginęły, zaś kilkadziesiąt trafiło do szpitala. Kilka godzin później granica między tymi państwami została zamknięta. Rozpoczęła się wojna futbolowa. Ryszard Kapuściński pisał o tych wydarzeniach następująco: „W Ameryce Łacińskiej sposób odbierania futbolu jest szaleństwem. Ludzie popełniają samobójstwa po przegranym meczu, z tego samego powodu do więzienia idą całe drużyny. Chodziło mi o to, żeby pokazać ten inny wymiar, ten szerszy wymiar tego, czym jest futbol i do czego może doprowadzić emocja futbolowa. W tym wypadku właśnie do wojny”13. W tamtym czasie futbol posłużył akurat rządowi jako pretekst polityczny. Chodziło głównie o brak ziemi i miejsca do osiedlania się dla salwadorskich rolników na terenie Hondurasu. Niemniej walka na boisku zaogniła nastroje społeczne, przeistaczając się w 100 godzin zbrojnej walki.

Tak pisał w swoim telegramie Ryszard Kapuściński: „Tegucigalpa (Honduras) PAP 14 lipca dzisiaj szósta wieczorem rozpoczęła się wojna Salwadoru z Hondurasem lotnictwo Salwadoru zbombardowało cztery miasta Hondurasu stop jednocześnie wojska Salwadoru przerwały granice Hondurasu usiłując wedrzeć się w głąb kraju stop w odpowiedzi na atak agresora lotnictwo Hondurasu zbombardowało ważniejsze obiekty przemysłowe i strategiczne Salwadoru a siły lądowe podjęły działania obronne”14.

 „Następstwem wojny futbolowej było (...) sześć tysięcy zabitych, kilkanaście tysięcy rannych. Około pięćdziesięciu tysięcy ludzi straciło domy i ziemię”15. Takie są fakty.

Grunt polski – fakty, które miały wpływ na obecną sytuację w kraju

Wojciech Wencel, poeta i krytyk literacki, a jednocześnie zagorzały kibic Arki Gdynia w jednym z wywiadów powiedział: „Kibicowanie to mit, który poznaje się w dzieciństwie i od którego później trudno się uwolnić. To mit wiążący ludzi, podobny do wspólnoty narodowej czy regionalnej, ale jeszcze silniejszy. Jest to pierwotne, ale szlachetne. Kibiców przedstawia się jako chuliganów, ale tak nie jest”16. Z tym stwierdzeniem można polemizować, jednak myśl sama w sobie kwitła w niejednej głowie.

Określenie czasu, kiedy na polskich stadionach pojawiła się subkultura „szalika”, oraz to, co się z nią wiąże, jest trudne. Kto zaczął? Kto był pierwszy? W tym aspekcie natarczywie prześcigają się różne grupy kibicowskie. O palmę pierwszeństwa rywalizują szalikowcy ŁKS-u, Polonii Bytom, Legii Warszawa, Lechii Gdańsk. Następnie w kolejce można wymienić również sympatyków Lecha Poznań i Wisły Kraków.

Tak naprawdę nowa moda na chuligaństwo przyszła 1 kwietnia 1970 r., a dokładniej na meczu półfinałowym na stadionie stołecznej Legii. Wtedy to z holenderską drużyną Feyenoordu przyjechali jej kibice. Ich liczba szacowana była na kilka tysięcy. Wyposażeni byli we flagi, szaliki i klubowe koszulki, jak każdy zorganizowany fanklub. Tym właśnie zrobili duże wrażenie na polskich kibicach. Od tego momentu zaczęto upodabniać się stylem kibicowania do tego prezentowanego w Europie Zachodniej. Co za tym idzie – również pod względem zachowań. Pierwsze symptomy chuligaństwa zaobserwowano w dramatycznym meczu rozegranym 9 maja 1980 r. w Częstochowie, podczas finału Pucharu Polski. Na stadionie pojawiło się wtedy po kilka tysięcy kibiców z Warszawy i Poznania. Starcia toczyły się przed meczem, w jego trakcie i po nim. Orężem w walce, obecnie nazywanym „sprzętem”, było to, co kibice przywieźli ze sobą. Wszelkie przedmioty, których można użyć, by zrobić komuś krzywdę. Natomiast ci, którzy je utracili lub nie byli przygotowani na taki obrót spraw, posłużyli się wyrywanymi z trybun ławkami najeżonymi gwoździami, kamieniami oraz innymi elementami infrastruktury. Jak donoszą wycinki prasowe z tamtego okresu, krew dosłownie płynęła. Co chwila z ust do ust przekazywano sobie informacje, że gdzieś ktoś kogoś zabił. Rozruchów na taką skalę wcześniej na polskich stadionach i poza nimi nie było17.

Wtedy można było już powiedzieć, że problem związany z imprezą sportową pojawił się w Polsce. Nikt nie był na to przygotowany. Nie myślano jeszcze o unormowaniu przepisów na taki wypadek. Organizatorzy meczu oraz Milicja Obywatelska zostali zaskoczeni. Taki obrót wydarzeń sprawił, że wielu stało w osłupieniu na widok chuligańskich zachowań. Dodatkowo działała w najlepsze cenzura i wypływające informacje były skąpe. Milicja nie potwierdziła plotek, zacierała ślady, tuszowała fakty. Ze względów propagandowych prawdziwy bilans starć został ostatecznie utajniony. Wiadomo było jednak, że oprócz setek rannych (w tym kobiet i dzieci), były ofiary śmiertelne. Kibice i obserwatorzy wiedzieli swoje doskonale, opinia publiczna ‒ niewiele. Dotychczas stosunki pomiędzy Warszawą a Poznaniem były chłodne. Po tego typu incydentach można było mówić już o otwartej wrogości. W latach 70. i 80. skrzętnie ukrywano wszystko, co było nietaktem społecznym ‒ z prostych pobudek politycznych. Panowała zmowa milczenia. Dlatego do dziś nie jest znana liczba ofiar śmiertelnych starcia sympatyków Legii Warszawa i Lecha Poznań w czasie częstochowskiego finału. Był to burzliwy okres powstawania tzw. klubów kibica. Miały one z założenia propagować kulturalny doping, a stały się, wbrew intencjom pomysłodawców, początkami szowinizmu i bandytyzmu.

Lata 90. XX w. to okres raczkującej demokracji. Stadionowi chuligani wykorzystali to w celu realizacji własnych interesów. Budowali w tym czasie swoją „potęgę”. Korzystali z praw, które niósł za sobą nowy ustrój. Obowiązki lekceważono, gdyż władza była daleko w tyle za problemem. Swoboda, jaką posiadali chuligani, oraz przyzwolenie społeczne, albo raczej społeczny strach, pozwoliły na zakładanie nieformalnych ugrupowań. Często przeradzały się one w organizacje przestępcze. Ze swoim skrajnym nacjonalizmem, rasizmem czy też faszyzmem na stadionach pojawili się skinheadzi. Wraz z upływem czasu osiągnęli oni taką przewagę, że ze swoimi sympatykami stanowili siłę, z którą musiały się liczyć kluby i organizacje piłkarskie. Taka dominacja zachęciła do terroryzowania kibiców, działaczy, a nawet piłkarzy. Niezadowolona z sytuacji panującej na obiektach sportowych publika wycofywała się do bezpiecznych miejsc, tj. pubów i domów czy stref, w których bezpieczniej można spędzić czas.

Działania pseudokibiców przełożyły się natomiast na mecze reprezentacji. Za przykład może posłużyć mecz Polska – Anglia w eliminacjach do ME w 2000 r. (8 września 1999 r.). Polscy chuligani połączyli swoje siły i zaproponowali angielskim „hools” konfrontację w Ogrodzie Saskim w Warszawie. Jak wspomina jeden z uczestników tamtych starć: „liczbowo rozkład sił wyglądał mniej więcej tak, że nas było 35,  Lechii i Legii było po około 40, może ciut więcej osób”18. Z relacji świadka zdarzenie wyglądało następująco: „Widać w oczach Anglików zawahanie. Jak wyszli z parku rozbujani, pewni siebie, idący po łatwe zwycięstwo (jak zawsze w całej Europie), tak ci z dalszych szeregów stanęli wryci i pokazali chwilę słabości. I to był ich błąd. Zgrało się to wszystko w sekundę z naszym wbiegnięciem w nich i zaczęło się. Angole z wyjątkami biorą odwrót, wyjątki próbujące walki są od razu torpedowani, lądują na glebie”19. Następnie: „Nie znam się na geografii naszej stolicy, ale Kolumnę Zygmunta poznam. Pod nią lądujemy. Idzie jakiś chłop w koszulce piłkarskiej klubu w Wysp. Krótki pokaz elokwencji i językoznawstwa Where are you from?, yyyy, Where are you from?, I’m from Germany...Bremen – chwila zawahania, po czym koleś, któremu widać szok bitewny jeszcze nie spadł, nokautuje gościa najlepszym ciosem łbem w pysk, jaki kiedykolwiek widziałem. Angol leci do tyłu z dwa metry i udaje nieżywego. Idziemy dalej, ale tych Angoli wokół sporo”20. W wyniku takich zachowań kilkunastu Anglików zostało przewiezionych do szpitala. Konfrontacja odbiła się głośnym echem na europejskiej scenie chuligańskiej. Chuligani ewidentnie już dominują na meczach reprezentacji narodowej. W tamtym czasie był prosty wybór: albo popierasz, albo stajesz się wrogiem i będziesz musiał prędzej czy później liczyć się z konsekwencjami. Ostatecznie stało się tak, że chuligani uważają się za zbrojne ramię broniące barw klubowych, honoru zwykłych kibiców oraz swoich, osób odpowiedzialnych za oprawę meczów (kolorowe kartoniki, race, serpentyny, pirotechnikę czy sektorówki, które można oglądać na stadionach podczas meczu) oraz niejednokrotnie mają realny wpływ na politykę transferową w klubach czy zarządzają klubem. Przejęli kontrolę na stadionie oraz poza nim.

Środowisko kibicowskie i problemy z nim związane

Kultura kibicowska

W Polsce funkcjonują różne grupy kibicowskie i różne kultury kibicowania. Od zwykłych sympatyków czy okazjonalnych obserwatorów spotkań związanych z konkretnym lokalnym klubem, po bardziej fanatyczne zorganizowane grupy i powiązania mające wpływy na terenie całego kraju. Wiele z tych grup angażuje się w działalność społeczną oraz wspiera lokalne inicjatywy, co ma przełożenie na historię i tradycję klubu. Jednakże ma to też swoją ciemną stronę. Różne sztamy, układy, sojusze oraz niezgody i awantury z rywalami są esencją życia pseudokibiców. Trzeba umieć to rozróżnić. Kibiców możemy podzielić przykładowo na: odpowiedzialnych za oprawy meczowe (ultrasi), bandytkę (przestępczość zorganizowaną), kiboli (pseudokibiców) czy tych, którzy faktycznie chcą tylko zarobić na barwach klubowych ‒ od drobnych interesów do szemranych historii (cinkciarzy). Oczywiście są także osoby, które absolutnie nie interesują się wydarzeniem sportowym. Są tam z czysto egoistycznych pobudek. W celu wyżycia się i zabicia wolnego czasu.

Kultura kibicowska projektuje swoje wzorce na wielu poziomach. W tym niestety i na najmłodszych. Nadal imponuje przemoc, wymyślne obrażanie rywala, pokazywanie siły poprzez wybryki chuligańskie. Nieustannie popełniane są wykroczenia i przestępstwa, które nie zawsze wychodzą na jaw. Nawet osoby piastujące zawody zaufania społecznego lubią w „dniu meczowym” skosztować smaku odskoczni od rutyny i codzienności, a co dopiero mówić o osobach zafascynowanych tą kulturą21. Wielu lubi poczuć atmosferę kibicowską ‒ zrobienia czegoś „na nielegalu”. Wystarczy pójść na mecz i poobserwować, kto tam przychodzi i jak się zachowuje. Tradycja chuligaństwa nadal jest przekazywana z pokolenia na pokolenie.

Współzawodnictwo

Polskie stadiony często są areną zaciętej rywalizacji, szczególnie podczas meczów derbowych. Przyciągają dużą uwagę mediów oraz kibiców. Atmosfera na takich spotkaniach bywa intensywna. Nie tylko na stadionie, gdzie emocje sięgają zenitu. Napięta rywalizacja między drużynami przenosi się również poza boisko. Przybrała charakter chęci dominacji fizycznej i psychicznej, niszczenia wzajemnego szacunku. Atakowania wizerunku rywala na każdym kroku. Przejmowania terenu pod panowanie barw klubowych, interesów i fizycznych potyczek z tym związanych. Wzajemna wrogość między kibicami różnych zespołów prowadzi do starć i konfliktów nawet w najdrobniejszych sprawach. Postrzegana jest jako sposób na wyrażenie siebie i lojalności wobec swojej drużyny. Daje pewien status w środowisku kibicowskim. Starcia między kibicami niejednokrotnie doprowadziły do śmierci osób i wzajemnego obwiniania się o te zdarzenia. Czasem dochodzi do użycia ostrych przedmiotów. Jest to nieuniknione, gdy w przypływie euforii, adrenaliny i szaleństwa emocjonalnego wyłącza się myślenie. Tam, gdzie kończą się argumenty słowne, używa się sprzętu. Pod tym pojęciem rozumiemy trzonki do młotków czy siekier, kastety, różnego rodzaju noże, pręty stalowe, maczety, grabie i łopaty, a czasem nielegalną broń palną. Na szczęście nie słychać tak dużo o jej użyciu. Poza Krakowem, gdzie panuje odmienny klimat kibicowania, ustawki umawiane są bez sprzętu. Być może dzięki wnikliwej inwigilacji służb, ale też w wyniku decyzji samych kibiców, którzy w pewnym momencie opanowali się i zawarli rozejm – przynajmniej na mecze reprezentacji. Gorzej jest, jeśli chodzi o spotkania z chuliganami z bloku wschodniego, którzy nie stronią od różnego rodzaju wyposażenia22. Problemy związane z bezpieczeństwem na stadionach wychodzą poza trybuny.

Subkultury

Chuligaństwo stadionowe podczas swojej ewolucji łączyło się z różnymi subkulturami. Nie bez znaczenia była kultura skinheadów czy punków. Prowadziło to do formowania bardziej zorganizowanych grup. Zwłaszcza po upadku PRL-u wzorce te przeniosły się do Polski w nasilonym stopniu. Na trybunach pojawiły się wysokie glany, ogolone głowy, nabijane ćwiekami kurtki. W zorganizowanych grupach nawet kolor szelek do spodni czy kolor skarpetek był określony. Grupy często miały swoje symbole, kolory, rytuały i znaki rozpoznawcze, co jeszcze bardziej zmieniało dynamikę wśród kibiców. Symbole oczywiście mają propagować jedność, braterstwo, mowę nienawiści, obrażanie innych grup czy wybranych osób. Stanowią demonstrację siły, wzbudzają strach czy wręcz prowokują i zachęcają do konfrontacji poza płytą boiska. To raczej szukanie atrakcji i adrenaliny. Osoby często nieznające się prywatnie wpadają sobie w ramiona po strzeleniu gola przez ukochaną drużynę, a co dopiero, gdy łączą je emocje wspólnych konfrontacji, akcje „krojenia” szalików rywala czy flag wywieszanych „do góry kołami” podczas meczu.

W Polsce bardzo szybko przyjęły się te zagraniczne wzorce. Dziś walczy się nie tylko ze „stalowymi prętami ukrytymi w bagietkach” podczas meczu, pirotechniką schowaną w bębnach do kibicowania, sprzętem zdeponowanym w sklepikach klubowych na stadionie w przeddzień meczu czy dystrybucją nielegalnych środków odurzających, ale również z szybko rozprzestrzeniającymi się wzorcami na portalach internetowych. Dziś kibice to wysportowani ludzie, regularnie chodzący na siłownię, ćwiczący sztuki walki oraz dbający o dietę. To małoletni oraz ludzie biznesu, to młode kobiety, którym imponuje siła i brutalność, to osoby szukające emocji, wrażeń, wyładowania stresu, wzajemnego wsparcia i wyrażenia siebie.

Symbolika

Na stadionach i poza nimi widać przekaz niosący informację dla większej lub mniejszej rzeszy ludzi. To temat, który odnosi się do różnych znaczeń i znaków używanych przez grupy kibiców, często związanych z drużynami sportowymi. Graffiti, wlepki, banery, ubrania. Pseudokibice to osoby, które mogą nie tylko kibicować swoim drużynom, ale także angażować się w przemoc niewerbalną, wulgaryzmy wyrażane niejawnie, a także różnego rodzaju działalność, która jest niezgodna z duchem sportowej rywalizacji. W kontekście symboliki można wyróżnić kilka istotnych aspektów.

  1. Kolory i szaliki. Stają się symbolem przynależności do konkretnej grupy. Kibice noszą kolory i emblematy swoich drużyn, eliminując barwy wrogów i wszystko, co z tym związane. Dla przykładu niszczą auta, typując je po rejestracjach, loga marki sponsora rywala, palą podczas meczów szaliki lub koszulki zdobyte na „przeciwniku”, przerabiają symbole.
  2. Tatuaże. Wśród pseudokibiców popularne są te przedstawiające symbole drużyn, hasła, daty ważnych wydarzeń czy loga grup kibicowskich. Czasem wyraża się poprzez nie stosunek do innych grup, historii czy też Policji, a także poglądy na dany temat czy uczucia, jakimi darzy się poszczególne osoby związane z klubem.
  3. Hasła i okrzyki. Specjalnie skomponowane hasła, które są wykrzykiwane podczas meczów, powtarzane między ludźmi z grupy. Piosenki o tematyce zagrzewającej do walk, miłości do klubu lub miasta. Szydzące z rywali lub wybranych osób. Niosące pewne przesłanie polityczne lub czasem religijne. Wszystkie te elementy mają na celu jednoczenie kibiców i wyrażanie ich emocji. Choć bywają też wyrazem zabawy, posiadają radosną treść, to zazwyczaj mają jednak charakter agresywny, obraźliwy lub prowokacyjny. Wyrażają też niezadowolenie z wybranych kwestii społecznych i kulturowych.
  4. Flagi i transparenty. Na stadionach można zobaczyć różnorodne ich odmiany. Mogą nieść polityczne lub społeczne przesłanie, a także pełnią funkcję identyfikacyjną dla danej grupy kibiców. Takich grup klub może mieć wiele. Liczebność flag i transparentów, kolejność ich rozmieszczenia też niejednokrotnie jest określona. Sektorówki także wyrażają pewne opinie. Odnoszą się do historii i tradycji, ważnych dat, osób i miejsc. Drugą stroną medalu jest fakt, że pomagają przemieszczać się kibicom pod nimi podczas opraw, a po opuszczeniu sektorówki odpalać pirotechnikę i ponownie zmienić miejsce i ubiór, by kamery nie zarejestrowały takich incydentów. 
  5. Zgromadzenia i rytuały. Pseudokibice często organizują różnego rodzaju zjazdy, spotkania lub rytuały, które mają na celu wzmocnienie więzi oraz tożsamości grupy.
  6. Atrybuty władzy. Posługiwanie się symboliką, która ma na celu demonstrowanie siły lub władzy, np. poprzez używanie specyficznej odzieży, przebrania, nawiązywanie do subkultur czy grup przestępczych.

Media i popkultura

Wzrost zainteresowania piłką nożną w mediach oraz filmy i programy telewizyjne, a przede wszystkim Internet, przedstawiają chuligaństwo w odmienny do rzeczywistości sposób. Produkcje, takie jak: „Football Factory”, „Green Street Hooligans” czy „Hooligans”, miały wpływ na postrzeganie chuligaństwa i przyciągały młodych ludzi w te obszary. Trafiając do szerokiej rzeszy osób szukających wrażeń, zazwyczaj nieradzącej sobie z nadmiarem czasu wolnego czy z młodzieńczą falą hormonów, wykrzywiają wizję właściwych zachowań. Niestety, tego typu produkcje, felietony, podkasty czy reklamy, skupiają się bardziej na propagandzie i pokazywaniu złej strony footballu i kibicowania, na propagowaniu pośrednio negatywnych wzorców, na tym, co ma większe wzięcie, skandalu, krzykliwości, czymś odmiennym niż przyjęte normy. Większe wzięcie ma to, co nie jest nudne, co jest inne i wyróżnia się z tłumu23. Media i osoby z tej branży koloryzują i przeinaczają fakty. Wszystko, by było ciekawiej, by się sprzedać. Nawet jeśli to nieprawda, jutro wypłynie inny temat, a ten przejdzie na dalszy plan. Ślad jednak pozostaje. Z tego powodu część kibiców woli tworzyć własne przekazy w mediach. Zakładają strony internetowe, do których dostęp ma tylko wybrana grupa ludzi, internetowe kanały informacyjne tylko dla zrzeszonych członków grup aktywnie działających i wspierających środowisko pseudokibiców. Osobiście tworzą filmy i podcasty. W ostatnich latach media społecznościowe odgrywają kluczową rolę w organizowaniu się kibiców i komunikacji między nimi. Grupy kibicowskie wykorzystują platformy takie jak Facebook czy Instagram oraz wiele innych komunikatorów do szybkiego przekazu wiadomości.

Problemy społeczne

Chuligaństwo często powiązane jest z szerszymi problemami społecznymi, takimi jak bezrobocie, marginalizacja czy frustracja młodych ludzi. Dla wielu z nich stadion stał się miejscem, gdzie mogą wyrazić swoją złość i nihilizm. Poczuć się potrzebni, zaistnieć niepytani o nic. Obecnie jest to forma zabawy i spędzania czasu z wzajemnie aprobującymi się osobami wyznającymi podobne poglądy. Scena kibicowska zmienia się płynnie. Jak mówią starzy pseudokibice, na szacunek trzeba było zapracować postawieniem się silniejszemu, liczbą wyjazdów na mecze, „akcjami”, sprytem. Dziś wystarczy mieć wspólny biznes czy razem chodzić na siłownię. Znać kogo trzeba. Obecnie – ucieczka z „pola walki” bądź nieuczciwa walka to nie wstyd. Niestosowanie się do zasad również. Jak mówi autor książki pt. Fanatycy, startowanie do kibola „legendy” przez małolata to pełen brak szacunku, ale niestety coraz częstsze jest takie właśnie zachowanie. Tak też rozpadają się „stadionowe sztamy” wypracowane przez lata. Dynamika zmian i związanych z tym problemów jest tak wielka, że wymaga stałej analizy. Niejednokrotnie 24 godziny na dobę24. Pseudokibice to osoby, które często uczestniczą w wydarzeniach sportowych, ale nie są związane z nimi w sposób pozytywny. Zamiast tego interesuje je m.in.:

  • stwarzanie zagrożenia dla porządku publicznego: bójki, awantury, drobne kradzieże i wandalizm zarówno w czasie meczów, jak i poza nimi, co prowadzi do zakłóceń porządku publicznego, a często także bezpieczeństwa publicznego, korków, zniszczonego mienia, zaśmiecania i wielu innych wybryków po środkach odurzających lub po prostu w przypływie euforii, młodzieńczej głupoty lub braku możliwości identyfikacji osoby;
  • wandalizm: niszczenie mienia publicznego, prywatnego, naruszanie nietykalności konkretnych lub przypadkowych osób, w tym funkcjonariuszy służb, obiektów stadionowych, pojazdów oraz innych elementów infrastruktury miejskiej, uszkadzanie oraz czynienie rzeczy niezdatnymi do użytku, pobicia, wymuszenia i rozboje; 
  • zagrożenie dla bezpieczeństwa: noszenie i używanie w miejscach do tego nieprzystosowanych niebezpiecznych przedmiotów, takich jak: petardy, race czy inne materiały łatwopalne, przedmioty ostre (noże, maczety, siekiery) lub raniące (trzonki, kije, kastety);
  • chuligaństwo: działania mające na celu zastraszenie innych uczestników wydarzeń sportowych, w tym wykorzystywanie przemocy oraz agresji w stosunku do przeciwników, zarówno w sektorze kibiców, jak i poza nim;
  • naruszenia przepisów dotyczących zakupu biletów: na szczęście coraz rzadziej, ale jednak nadal zdarzają się tego typu sytuacje, fałszowanie biletów lub przekraczanie dozwolonej liczby osób w sektorze, odsprzedawanie biletów po zawyżonej cenie;
  • łamanie przepisów prawa o zgromadzeniach: organizowanie nielegalnych zgromadzeń, protestów czy rozrób w miejscach publicznych.

Polityka i ideologia

W niektórych przypadkach chuligaństwo stadionowe nabiera politycznego zabarwienia, a kibice identyfikują się z określonymi ruchami politycznymi, co niejednokrotnie prowadzi do przemocy i konfrontacji na tle ideologicznym. Ale nie tylko o politykę w kraju chodzi. Wystarczy spojrzeć, jaki wpływ pseudokibice mają na politykę klubową. Bez kibiców nie ma wpływów do kasy, bez tego żaden prezes i klub się nie utrzyma. Afery międzynarodowe i kary stadionowe nakładane przez organizacje związane z europejską piłką, chociażby za banery odnoszące się do zdarzeń, osób, ideologii, i kary finansowe z tym związane nie pomagają. W mediach ogrom informacji i historii, gdy kibice grozili piłkarzom, pobili zawodników lub naruszyli ich nietykalność. Albo o tym, że konfrontowali się z władzami klubu, mając realny wpływ na wiele późniejszych decyzji. Dziś kibice i pseudokibice uczestniczą w świętach narodowych, przekazują tradycję. Pokazują dumnie barwy klubowe, palą race. Są głośni i widoczni. Składają wieńce, czyszczą pomniki narodowe, organizują zbiórki. Niemniej dzisiejsi chuligani są często wyznacznikiem lokalnego prawa. Nadal strach i przemoc przesiąka przez struktury społeczne, omijając przepisy prawa. Dziś pseudokibice mają swoje marki, począwszy od odzieży, przez produkty spożywcze, a skończywszy na przekazie internetowym. Wpłacają regularne składki na adwokatów i radców prawnych. Są często samofinansującą się maszyną. Więc dlaczego nie mieliby wpływać na politykę?

Wnioski

W efekcie powyżej opisanych zjawisk mamy obecnie problemy z subkulturą pseudokibiców w postaci:

  • zdominowania i zastraszenia środowisk wszelkiego typu,
  • ujemnego wizerunku polskiego kibica w odczuciu społecznym i międzynarodowym,
  • negatywnego oddziaływania na młode pokolenia kibiców,
  • pejoratywnego wpływu na działalność organizacji sportowych (klubów, związków, zarządów),
  • wprowadzenia atmosfery strachu na obiektach sportowych i poza nimi wobec: drużyn, narodowości, religii, poglądów itp.,
  • patologicznych bójek (ustawek), w których wyniku dochodzi do ciężkich urazów, a nawet śmierci (do poziomu współzawodnictwa o charakterze sportowym i międzynarodowym)25,
  • zmowy milczenia w środowisku pseudokibiców,
  • wprowadzenia do arsenału zachowań agresji w formie: akcji (ataku na przeciwnika z zaskoczenia), „rajdowania” (przemieszczania się małych bojówek po rejonach zamieszkałych przez kibiców drużyny przeciwnej i atakowanie pojedynczych kibiców), „wjazdów” (z reguły dynamicznych, z użyciem przemocy wejść na obiekty rywala i połączonych z zaborem rzeczy),
  • zbiorowych drobnych kradzieży w placówkach handlowych, nazywanych przez sprawców „promocją”,
  • tworzenia struktur stricte przestępczych i/lub czynny w nich udział26,
  • linii porozumienia pomiędzy kibicami, pseudokibicami a rządem, służbami i organizatorami imprez,
  • ogromnych kosztów ponoszonych przez państwo oraz obywateli w celu utrzymania porządku i bezpieczeństwa oraz usuwania skutków działań pseudokibiców,
  • rozprzestrzeniania się chuligaństwa na hokej, żużel i inne dyscypliny sportowe (koszykówka, boks) czy zawody łucznicze (Wielka Brytania, USA),
  • przenikania do społeczeństwa niepożądanych zachowań społecznych.

To tylko wybrane przykłady pokazujące, że zjawisko chuligaństwa i pseudokibicowania bywa bardzo kontrowersyjne i trudne do zwalczenia. Jego obecność na stadionach i poza nimi wzbudza wiele emocji, opinii i skrajnych postaw. Instytucje, kluby i organizacje sportowe podejmują kroki w celu przeciwdziałania tym zjawiskom i dążą do promowania pozytywnego kibicowania. Wydaje się jednak, że droga jest jeszcze daleka i wymaga radykalnych zmian.

podinsp. Janusz Glinkowski
Zakład Prewencji CSP

asp. szt. Elżbieta Parzych
Zakład Prewencji CSP


  1. Ustawa z dnia 6 czerwca 1997 r. – Kodeks karny (Dz. U. z 2025 r. poz. 383).
  2. E. Weekley, The Romance of Words, University of California, Londyn 1912.
  3. C.  Rook, The Hooligan Nights, Oxford University Press, New York 1979.
  4. Collins Dictionary, Definition of ‘hoolie’, https://www.collinsdictionary.com/dictionary/english/hoolie [dostęp: 30.12.2024 r.].
  5. Arkowcy.pl, Z kart historii: Edward Hooligan i początki stadionowych zadym, https://www.arkowcy.pl/artykul/2587/z-kart-historii-edward-hooligan-i-poczatki-stadionowych-zadym.html [dostęp: 2.01.2025 r.].
  6. Tamże.
  7. Tamże.
  8. CheJuventus, Tragedia na Heysel, https://chejuventus.pl/historia/tragedia-na-heysel/ [dostęp: 21.02.2025 r.].
  9. M. Platini, Moje życie jak mecz, Wydawnictwo Glob, 1990.
  10. RMF24, Ta tragedia wstrząsnęła światem futbolu. Mija 25 lat od Hillsborough, https://www.rmf24.pl/sport/news-ta-tragedia-wstrzasnela-swiatem-futbolu-mija-25-lat-od-hills,nId,1409587#crp_state=1 [dostęp: 23.01.2025 r.].
  11. Portal SFD, Historia Chuligaństwa, https://www.sfd.pl/Historia_Chuliganstwa-t178033.html [dostęp: 23.01.2025 r.].
  12. Detektyw online, Tragiczna decyzja sędziego. Mecz Peru – Argentyna, https://detektywonline.pl/tragiczna-decyzja-sedziego-mecz-peru-argentyna/ [dostęp: 23.01.2025 r.].
  13. Ryszard Kapuściński jest powszechnie uznawany za najwybitniejszego polskiego reportera i twórcę reportażu rozumianego jako gatunek literacki. Wspomnienia i własne obserwacje z „wojny futbolowej”, podobnie jak z 11 innych wojen i 27 rewolucji, których był świadkiem, Kapuściński spisał w ponad 20 tomach książek, Hist.ly, Wojna futbolowa, https://hist.ly/karta/wojna-futbolowa [dostęp: 10.06.2025 r.].
  14. T. Sowa, Gdy sport staje się politycznym narzędziem. Wojna futbolowa, https://historiasportu.info/2016/06/15/sport-narzedziem-wojna-futbolowa [dostęp: 10.06.2025 r.].
  15. R. Kapuściński, Wojna futbolowa, Wydawnictwo Agora, Warszawa 2008.
  16. J. Dudała, Patrioci w szalikach,  https://www.kibice.net/forum/search.php?keywords=Wencel+&t=4319&sf=msgonly [dostęp: 23.01.2025 r.].
  17. S. Szczepłek, Historia pewnej niechęci, https://legionisci.com/news/27763_Historia-pewnej-niecheci.html [dostęp: 23.01.2025 r.].
  18. GzG, Polska 0-0 Anglia, http://gzg64.pl/polska-0-0-anglia/ [dostęp: 23.01.2025 r.].
  19. Tamże.
  20. Tamże.
  21. Anonimowy Fanatyk, Fanatycy. Futbol na śmierć i życie, Wydawnictwo SQN, Kraków 2017, s. 89–101.  
  22. Tamże, s. 258.  
  23. Tamże, s. 192–194, 202.    
  24. Tamże, s. 295, 297, 301.
  25. Krajowy Punkt Informacyjny ds. Imprez Sportowych, Instytucja spottersa w polskiej Policji, https://kpk.policja.gov.pl/kpk/aktualnosci/16,dok.html [dostęp: 20.05.2025 r.].
  26. R. Socha, Bezpieczeństwo masowych imprez sportowych. Organizacja działań Policji, „Kwartalnik Policyjny” 2011, nr 3, s. 18–19.

Bibliografia:

Anonimowy Fanatyk, Fanatycy. Futbol na śmierć i życie, Wydawnictwo SQN, Kraków 2017.

Feldman R.S., Social Psychology, New Jersey, Prentice Hall, 2001.

Gorący A., Naruszenia porządku towarzyszące imprezom sportowym – aspekty psychologiczne, w: Naruszenia porządku towarzyszące imprezom sportowym, red. A.J. Szwarc, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1995.

Kapuściński R., Wojna futbolowa, Wydawnictwo Agora, Warszawa 2008.

Piotrowski P., Szalikowcy. O zachowaniach dewiacyjnych kibiców sportowych, Wydawnictwo A. Marszałek, Toruń 2000.

Piotrowski P., Subkultury młodzieżowe. Aspekty psychospołeczne, Wydawnictwo Akademickie Żak, Warszawa 2003.

Platini M., Moje życie jak mecz, Wydawnictwo Glob, 1990.

Rook C., The Hooligan Nights, Oxford University Press, New York 1979.

Weekley E., The Romance of Words, University of California, Londyn 1912.

Zieliński R., Pamiętnik kibica. Ludzie z piętnem Heysel, Wrocław 1993.

Hooliganism 

This article explores the phenomenon defined in the Penal Code as hooligan offenses, and compares it with the real threats posed by hooligans. It discusses the origins of hooliganism and its tragic consequences. By referring to major incidents in football history, the article shows how the sport itself has contributed to the development of this phenomenon, resulting in the loss of many lives, significant material damage, and the spread of extremist fan ideologists. The issue is analysed based on the experiences of other countries in Europe and the world, as well as the current situation in our country, where hooliganism remains a widespread part of subculture. The summary characterises the problems and presents key findings regarding this issue.

Tłumaczenie: Joanna Łaszyn

 

Pliki do pobrania