mł. asp. Ernest Cyga, sierż. szt. Marcin Szymański, mł. asp. Jacek Rozbicki i st. sierż. Wioletta Szubska z Wydziału Wywiadowczo-Patrolowego KSP
Red.: Wiemy, że „Wyślij złodzieja na urlop” to prowadzona przez Wasz wydział akcja mająca na celu edukację społeczeństwa, jak nie stać się ofiarą kieszonkowca i jak zachować się po utracie dokumentów. Na czym konkretnie polegają te działania?
Wioletta: Wtapiamy się w tłum, dopasowujemy do sytuacji udając zwykłych ludzi, np. rozkładając na plaży koc. Obserwujemy potencjalną ofiarę i w odpowiednim dla nas momencie, wykorzystując jej nieuwagę naklejamy żółtą karteczkę z hasłem „Ty masz wakacje – złodziej nie” lub zwyczajnie odstawiamy jej bagaż w inne miejsce. Następnie podchodzimy do osoby i rozmawiamy, wskazując błędy, jakie popełniła.
Red.: Czy to jest jednorazowa akcja?
Ernest: Nie, jest to kontynuacja wcześniejszej akcji, również zainicjowanej przez nasz wydział pod hasłem „Dałeś się złapać Policji – nie daj się złodziejowi”.
Red.: Od kiedy prowadzicie te działania i jak wielu policjantów jest w nią zaangażowanych?
Marcin: Pomysł zaczęliśmy realizować wiosną 2009 roku. Może wyda się to dziwne, ale w działaniach bierzemy udział tylko my – czyli czworo policjantów.
Red.: Co jest celem Waszej akcji?
Ernest: Celem jest wyrobienie w ludziach dobrych nawyków. Chcielibyśmy, żeby dbali o swoje mienie, a co najważniejsze – żeby zwracali baczniejszą uwagę na obce osoby, kręcące się w ich pobliżu. Jak uczymy się najskuteczniej? – na własnych błędach. A największym naszym celem jest ograniczenie przestępczości kieszonkowej w garnizonie stołecznym.
Marcin: Pamiętasz, Erneście, minę tego mężczyzny, który odszedł od bagaży na Dworcu Centralnym, a po powrocie nie mógł znaleźć torby z laptopem, której chwilowym właścicielem stałeś się Ty? (śmiech).
Red.: Czy nie boicie się, że to wszystko może odwrócić się przeciwko Wam? Jak reagują na to ludzie?
Jacek: Na początku baliśmy się reakcji ludzi. Polskie społeczeństwo jest specyficzne i nie zawsze przychylnie nastawione do Policji. Jednak miłym zaskoczeniem dla nas był uśmiech na twarzach „okradanych” przez nas osób oraz słowa – cytuję – „Dziękuję bardzo kochanej Policji za taką akcję” – naprawdę mamy nagraną taką wypowiedź. Dodam, że ani razu nie spotkaliśmy się z negatywną reakcją ludzi. Mam nadzieję, że taka niekonwencjonalna forma naszych działań skutecznie dociera do społeczeństwa.
Red.: Jak wygląda pozorowana kradzież?
Marcin: Pamiętam pewną kobietę w restauracji. Miała powieszoną na oparciu krzesła, za swoimi plecami, otwartą damską torebkę. Wiola niepostrzeżenie włożyła do niej rękę i nakleiła na będącym w środku portfelu naklejkę. Gdy następnie z nią rozmawiałem, była zszokowana, wyciągając swój oklejony portfel z torebki. Mówiła: „Absolutnie nic nie czułam, kiedy to się stało?”. W tym momencie wyjaśniamy osobie jak do tego doszło, jakich zachowań powinna się wystrzegać. Dodatkowo otrzymuje od nas ulotkę z „dobrymi radami”.
Ernest: Takiej okazji prawdziwy złodziej by nie przepuścił. Na szczęście to byliśmy my. Niektórym ofiarom przyklejaliśmy po kilka naklejek, wkładaliśmy kilka ulotek. Skoro nas nikt nie złapał, to kieszonkowca tym bardziej. Dodam, że podczas akcji bardzo często spotykamy prawdziwych kieszonkowców. Cieszy nas fakt, że gdy nas widzą – nazwę to wprost – „dają sobie spokój”. I tutaj realizujemy kolejny cel działań, którym jest szeroko pojęta prewencja.
Red.: Złodzieje nie kradną tylko bagaży i przedmiotów mających wyłącznie wartość materialną.
Wioletta: Dokładnie tak. Staramy się uświadomić osobom korzystającym z bankomatów, jak łatwo można podpatrzeć numer PIN. Nie zapomnę tych zdziwionych twarzy, gdy podawałam ich piny. Tłumaczę później nieroztropnym rozmówcom, że przestępca znający kod poświęciłby nawet kilka godzin, aby w dogodnym momencie zdobyć ich kartę bankomatową.
Jacek: Karty to nie wszystko. Kolejnym założeniem naszej akcji jest poinformowanie społeczeństwa, że dokument tożsamości w rękach przestępcy to może być nasz np. następny kredyt, telefon komórkowy. Podkreślę słowo nasz, to znaczy my będziemy za niego płacić, a korzystał będzie ktoś inny.
Ernest: Właśnie dlatego podjęliśmy współpracę ze Związkiem Banków Polskich. Wspólnie opracowaliśmy specjalną, dodatkową ulotkę, w której zawarte są informacje o bankowym „Systemie Dokumenty Zastrzeżone”. Poza tym nawiązaliśmy współpracę z warszawskim ZTM. W każdym tramwaju i autobusie wisiał plakat „Wyślij złodzieja na urlop”! Mało tego, udało nam się dotrzeć do wszelkich mediów, zarówno lokalnych, jak i ogólnokrajowych. Dzięki temu dotarliśmy do większego grona społeczeństwa, które będzie bardziej świadome zagrożeń związanych z kradzieżami kieszonkowymi, a przede wszystkim będzie bardziej świadome tego, co może się stać ze skradzioną tożsamością.
Red.: Właśnie, co z tą skradzioną tożsamością? Jak się przed tym bronić?
Marcin: Przede wszystkim „nie dać się złowić”. Jednak jeżeli dojdzie do utraty dokumentów, musimy wiedzieć, iż samo zgłoszenie utraty dokumentów w jednostce Policji nie wystarczy. Tak jak zostało wspomniane wcześniej, istnieje coś takiego, jak „System Dokumenty Zastrzeżone”. Jest to baza danych wszelkich utraconych dokumentów. Jak wiadomo, podmioty gospodarcze nie mają dostępu do policyjnych systemów, a dzięki SDZ na bieżąco mogą sprawdzić, czy dany dokument nie figuruje jako zastrzeżony. Nadmieniam, że nie musimy posiadać konta bądź być klientem któregoś z banków. Wystarczy tylko zgłosić fakt utracenia w którymkolwiek z nich.
Red.: Czy wasze działania przyniosły jakieś efekty?
Wioletta: Statystyki za pierwszy kwartał 2009 roku wskazywały na duży wzrost kradzieży kieszonkowych. Po zakończeniu projektu „Dałeś się złapać Policji – nie daj się złodziejowi” zaobserwowaliśmy znaczny spadek kradzieży kieszonkowych. Ponieważ okres wakacyjny sprzyja takim zdarzeniom, nasz naczelnik zdecydował o kontynuacji akcji pod hasłem „Wyślij złodzieja na urlop”. Powołując się na dane z banków, możemy stwierdzić, że zanotowały one wzrost liczby zastrzeżeń dokumentów średnio o 17%. Natomiast według statystyk policyjnych od lipca 2010 roku, czyli od początku naszych działań, odnotowano 25% mniej tego rodzaju przestępstw oraz aż 37% mniej w okolicach punktów gastronomicznych.
Red. Dziękujemy za rozmowę i życzymy Wam udanych „łowów”.