TRESURA TRADYCYJNA KONTRA POZYTYWNE METODY TRESURY

To nie on – pies wymyślił to, co my – ludzie nazywamy tresurą, dlatego powinniśmy wykonywać ją w pełni profesjonalnie – metodami i technikami zgodnymi z współczesną wiedzą szeroko rozumianej kynologii.

Przy każdej tresurze, wymagającej aktywnej współpracy psa,
trzeba stale pamiętać, że nawet najlepszy pies nie ma „poczucia obowiązku”
i robi wszystko, tylko dopóki sprawia mu to przyjemność.

Konrad Lorenz

 

Od dłuższego czasu media zasypują nas ogłoszeniami typu: „szkolenie psów wyłącznie metodami pozytywnymi”, „zaklinacz psów – inne pozytywne szkolenie psów”, „kliker – pozytywne szkolenie psów”, „pozytywna szkoła dla psa” itd. Zawarte w nich modne obecnie określenie „szkolenie pozytywne” jest przeciwstawiane tresurze tzw. Tradycyjnej, co bez wątpienia deprecjonuje pracę wielu treserów, a właścicielom psów chcącym szkolić swojego podopiecznego sprawia kłopot w wyborze metody (szkoły) tresury. Określenie „tradycyjny” posiada tu wydźwięk krytyczny, negatywny, który ma się kojarzyć ze stosowaniem technik awersyjnych, czyli opartych wyłącznie na przymusie i karach. Takie podejście do metod tresury psów niejednemu właścicielowi psa daje złudne wyobrażenie o procesie tresury i osiąganych dzięki niej efektach, a u doświadczonych treserów z wieloletnią praktyką, popartą wiedzą teoretyczną, wywołuje ból głowy.

Czy pozytywny to wyłącznie dobry?

Czy tradycyjny ma coś wspólnego z negatywnym?

Czy istnieje jedna, doskonała metoda tresury?

Udzielenie odpowiedzi na powyższe pytania może pomóc we właściwym zrozumieniu i wyborze metod tresury przez obecnych i przyszłych przewodników psów. Aby uzyskać odpowiedź na tak postawione pytania, należałoby sięgnąć do genezy powstania przeciwstawianych metod tresury. Używając określenia „tresura tradycyjna”, mamy na myśli metodę tresury najbardziej rozpowszechnioną w okresie ostatnich kilkudziesięciu lat. Za prekursora tej metody można uznać pułkownika Konrada Mosta (Kierownika Berlińskiego Państwowego Zakładu Hodowli i Tresury Psów Policyjnych). Jego książka na temat tresury psów policyjnych i obronnych z 1910 r. stała się na długie lata elementarzem dla wielu treserów, przewodników psów, nie tylko z policji1. Główna zasada tresury Mosta opierała się na założeniu, że niewskazane zachowania wiążą się z nieprzyjemnymi konsekwencjami (korektami), a pożądane zachowania z przyjemnymi (nagrodami). Ta metoda tresury została wprowadzona w latach 20. XX wieku przez uczniów Mosta przybyłych do Stanów Zjednoczonych2. Według Mosta tresura psa opiera się na bodźcach pierwotnych, które pozwalają uzyskać pożądane zachowanie u psa, oraz bodźcach wtórnych, czyli komendach głosowych i znakach optycznych. W wyniku połączenia tych bodźców uzyskujemy cel szkolenia – psa reagującego na komendy3. Często można spotkać się z opinią, że w tej metodzie tresury nie stosuje się pochwał (nagród) lub obowiązuje tu „zasada” mówiąca, że „brak kary jest nagrodą”. Opinia ta jest nieuzasadniona. Aby uzyskać pożądane zachowanie u psa, musimy podczas treningu ciągle go motywować, wyrażając przez to akceptację tego, co robi, jednocześnie korygując ujawniające się błędy. Odpowiedni dobór nagród (pokarm, przedmioty aportowe, zabawa) zależy od indywidualnych możliwości i potrzeb tresowanego psa.

Kolejnym mitem są korekty za pomocą obroży kolczastych, tzw. kolczatek. Wiele osób uważa, że bodziec uzyskany przy pomocy kolczatki ulega habituacji, tzn. jeżeli na początku dokonaliśmy korekty przez pociągnięcie kolczatką, to następnym razem będziemy musieli zrobić to z większą siłą. Jednak osoby znające się na tresurze doskonale wiedzą, że należy zmieniać bodźce, używając przy tym różnych nagród i korekt, by nie doprowadzić do schematów, które uniemożliwią psu czerpanie radości z oczekiwania na nagrody w różnorodnej formie. Pies musi prawidłowo skojarzyć, że niewłaściwe zachowanie skutkuje korektą, a następująca po nim prawidłowa reakcja zapewnia nagrodę. Oczywiście nie należy zapominać o tym, że kolczatka nie może stać się obrożą dla naszego psa. Stanowi ona wyłącznie narzędzie szkoleniowe dla doświadczonego przewodnika (instruktora) do rozwiązywania konkretnych problemów, po których eliminacji powinna zastąpić ją zwykła obroża. Niejednokrotnie każdy z nas widuje na ulicy psa idącego w kolczatce radośnie machającego ogonem, a tuż za nim innego psa w szorkach „rysującego” wzrokiem chodnik, pozbawionego wszelkich „oznak życia”. Pierwszemu psu kolczatka kojarzy się z przyjemnością – spacerem, czasem spędzonym ze swoim opiekunem, zaś w drugim przypadku mamy do czynienia z niewłaściwą komunikacją „obu końców smyczy”. Nasuwa się tu wniosek, że problem nie tkwi w tym, co pies ma na szyi, a w braku porozumienia i chęci kontaktu.

Tzw. pozytywne szkolenie polega na przemyślanym posługiwaniu się nagrodami (smakołyk, przedmioty aportowe) w celu skłonienia psa do zachowania zgodnego z naszymi oczekiwaniami. Tresura pozytywna nie sprowadza się do bezgranicznego pozwalania psu na wszystko. „Pozytywny” nie należy tu rozumieć jako „pobłażliwy”. Pies jest poddawany określonym regułom zachowania bez stosowania korekt, jakie mają miejsce w tresurze tradycyjnej. Szkolenie pozytywne potwierdzają naukowe podstawy psychologii behawioralnej. Za pionierów metody szkolenia pozytywnego uważa się takich naukowców, jak: Iwan Pawłow (1849–1936), Burrhus Frederic Skinner (1904–1990) czy Marian Breland-Bailey i Keller Breland. Pawłowowi zawdzięczamy to, co współcześnie nazywamy warunkowaniem klasycznym. Odgrywa ono ogromną rolę w procesie uczenia się psów, wskazując, jak może być wykorzystywane podczas tresury. Natomiast Skinner zasłużył się jako autor badań nad warunkowaniem instrumentalnym, warunkowymi bodźcami wzmacniającymi oraz rozkładem wzmocnień. Odkrył, że zmiany w zachowaniu są rezultatem określonej dla danego organizmu reakcji na wydarzenie rozgrywające się w otoczeniu, w którym się znajduje4. Odkrycie to jest ważne z uwagi na fakt, że uczenie się stanowi wynik zmian w zachowaniu. A więc umiejętność obserwowania reakcji jest kluczowa do osiągnięcia zamierzonych celów tresurowych – jeżeli nie jesteśmy w stanie zaobserwować zmian w psie, to nie możemy stwierdzić, że czegoś się nauczył. Metody tresury oparte na korektach czy pozytywnych wzmocnieniach korzystają mimo wszystko z tych samych, niezmiennych praw uczenia się:

  • zachowanie nagradzane powtarza się,
  • zachowanie ignorowane zanika,
  • zachowanie utrwala się, jeżeli jest wzmacniane niejednostajnie.

Jednym ze sposobów szkolenia pozytywnego jest modne od kilku lat szkolenie klikerowe. Ta technika opiera się na nagrodach, które pies lubi, podanych razem z sygnałem zaznaczającym zachowanie, tak precyzyjnie wydanym, że pomiędzy przewodnikiem a psem zostaje przekazana informacja. Tresując psa za pomocą warunkowania instrumentalnego, stosujemy pokarm jako nagrodę, a kliker jako źródło sygnału. Dzięki połączeniu dźwięku z nagrodą (smakołykiem) otrzymujemy skuteczny sposób komunikacji z psem, przekazując mu, jakie zachowania są nagradzane. Na pomysł zastosowania klikera jako wtórnego bodźca wzmacniającego wpadli ponad 80 lat temu Skinner oraz jego studenci – Marian Breland-Bailey oraz Keller Breland. Keller i Marian Brelandowie w połowie lat 40. jako pierwsi stworzyli podstawy nowoczesnego szkolenia klikerowego, wykorzystując je w tresurze psów5. Szkolenie klikerowe stało się popularne na zachodzie dopiero w latach 90. za sprawą Karen Pryor – emerytowanej treserki delfinów i Gary Wilkes – behawiorystki, od 1987 r. propagatorki szkolenia klikerowego6. Tresura psa za pomocą smakołyków i klikera upraszcza i przyspiesza proces uczenia się psa, jak i jego przewodnika.

Reasumując, należy stwierdzić, że nie istnieje i nigdy nie istniała jedyna niepodważalna metoda tresury. Mówienie, że wszystkie psy można poddać tej samej metodzie, jest wielkim nieporozumieniem, wręcz brakiem profesjonalizmu osób zajmujących się tresurą. Przecież jedna z podstawowych („żelaznych”) zasad tresury mówi, że każdego psa należy traktować indywidualnie. Chyba nikomu nie trzeba przypominać, że pies poza uwarunkowaniami danej rasy posiada wiele cech indywidualnych, których ignorowanie może doprowadzić do wielu sytuacji konfliktowych, stresowych, uniemożliwiających osiągnięcie zakładanych celów tresurowych. Czas, jaki poświęcamy na tresurę, wzbogaca o nowe obserwacje i doświadczenia, które ustawicznie modyfikują (ulepszają) dotychczasowe metody tresury. Nie ma nic lepszego dla powstania i rozwoju więzi między przewodnikiem a jego psem, jak właśnie wspólnie spędzony czas. Poprzez tresurę kształtujemy również narzędzie komunikacji składające się ze słów i znaków. Stosując szeroki wachlarz metod tresurowych, należy pamiętać, że „pies nie jest rzeczą i jako istota żyjąca zdolna jest do odczuwania cierpienia, wobec czego człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę7.

Warto również podkreślić, że tresura psów to ciągłe szukanie możliwości porozumienia się z nimi i znajdywanie (przyswajanie) wspólnego języka. Tak jak każda dziedzina nauki, również i kynologia ciągle się rozwija, dlatego jesteśmy coraz bliżej zrozumienia zachowań i potrzeb psów – ale póki co – tylko bliżej.                 

kom. Artur Walasek
ekspert Zakładu Kynologii Policyjnej CSP

st. asp. Przemysław Hornowski
instruktor Zakładu Kynologii Policyjnej CSP

 

1 Zob. K. Most, Leitfaden für Abrichtung des Polizei – und Schutzhundes mit psychologischen Begründungen, Berlin 1910.
2 J. Volhard, W. Volhard, Trening psów dla bystrzaków, Gliwice 2008, s. 43–44.
3 Tamże, s. 44.
4 P. Dennison, Pozytywne szkolenie psów, Poznań 2007, s. 5.
5 J. Volhard, W. Volhard, Trening psów dla bystrzaków, s. 46.
6 Tamże, s. 46–47.
7 Zob. ustawa z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt (Dz. U. z 2013 r. poz. 856).

 

Bibliografia

Bielakiewicz G.J., Tresura psów, Gliwice 2007.
Dennison P., Pozytywne szkolenie psów, Poznań 2007.
Most K., Leitfaden für Abrichtung des Polizei – und Schutzhundes mit psychologischen Begründungen, Berlin 1910.
Pryor K., Kliker – skuteczne szkolenie psa, Łódź 2007.
Volhard J, Volhard W., Trening psów dla bystrzaków, Gliwice 2008.
Ustawa z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt (Dz. U. z 2013 r. poz. 856).