Taki sposób normowania powodował, że problematyka prowadzenia pracy O-R znana i jednocześnie dostępna była jedynie wąskiemu gronu funkcjonariuszy (żołnierzy) danego organu państwowego, i to nie wszystkim, bo właściwie tylko tym wybrańcom, którzy z racji wykonywania obowiązków służbowych prowadzili czynności O-R. Konsekwencją tego faktu było przede wszystkim to, że dla pozostałej części społeczeństwa wiedza na temat granic prawnej dopuszczalności stosowanych metod i form pracy O-R była w praktyce całkowicie niedostępna. Powodowało to kuriozalną sytuację, w której zarówno świat nauki prawa, jak i wszystkie bez wyjątku organy państwowego wymiaru sprawiedliwości czy kontroli zostały pozbawione możliwości jakiegokolwiek weryfikowania legalności działań funkcjonariuszy innych organów państwowych, tj. właśnie uprawnionych do prowadzenia działalności O-R. Brak dostępności i podtrzymywanie aury tajemniczości zostały posunięte tak dalece, że w żadnym akcie stanowiącym źródło prawa nie można było znaleźć nawet wzmianki o istnieniu pracy O-R. Tabu to zostało złamane dopiero z dniem 19 lipca 1983 r., kiedy to pojęcie „czynności operacyjno-rozpoznawcze” pojawia się po raz pierwszy w ustawie o urzędzie Ministra Spraw Wewnętrznych i zakresie działania podległych mu organów. Zresztą ustawa ta wskazuje tylko samo pojęcie, nie definiując nawet jego zakresu znaczeniowego, a wymieniając je jedynie obok czynności dochodzeniowo-śledczych i administracyjno-porządkowych, do których wykonywania na jej podstawie byli uprawnieni funkcjonariusze SB i MO.
Po porozumieniach „okrągłego stołu” oraz pierwszych wolnych wyborach w III Rzeczypospolitej ustawy konstytuujące powstanie Policji, Urzędu Ochrony Państwa oraz Straży Granicznej z 1990 r. expressis verbis uprawniły funkcjonariuszy tych organów do wykonywania m.in. czynności O-R. Dodatkowo w powołanych aktach normatywnych po raz pierwszy wskazano niektóre z metod i środków pracy O-R, np. kontrolę korespondencji, stosowanie środków technicznych umożliwiających w sposób tajny uzyskiwanie informacji czy współpracę z osobowymi źródłami informacji. Ustawowe ujęcie, choćby tylko niektórych metod i środków pracy O-R w ówczesnych realiach transformacji ustrojowej, kiedy to prowadzenie skrytych działań wobec obywateli przez organy niedawnego aparatu bezpieczeństwa państwa w społeczeństwie jednoznacznie kojarzone było ze zwalczaniem solidarnościowej opozycji politycznej, niewątpliwie uznane być musi za przejaw postępowej, a jednocześnie odważnej myśli prawniczej ówczesnych pomysłodawców omawianych zmian. Wymienione w tych aktach prawnych czynności O-R zgodnie z wolą ustawodawcy miały spełniać tradycyjnie im przypisywaną przez doktrynę nauk kryminalistycznych funkcję rozpoznawczą, profilaktyczną oraz wykrywczą, pomijając jeszcze przy tym, tak przecież istotną z punktu widzenia ich efektywności dla praktycznego wykorzystania w procesie karnym, funkcję dowodową.
Zaistniałe w latach 90. minionego stulecia zmiany ustrojowe, wolność rynkowa oraz towarzyszący jej nowy problem społeczny w postaci bezrobocia, redukcje i zmiany personalno-etatowe, a tym samym osłabienie „starych-nowych” organów bezpieczeństwa państwa spowodowały niespotykany wcześniej rozwój przestępczości, w tym gospodarczej oraz zorganizowanej.
Sytuacja ta wpłynęła m.in. na konieczność przewartościowania dotychczasowych poglądów na temat możliwości bezpośredniego wykorzystania zebranych w toku czynności O-R materiałów w postępowaniu karnym. Ze względu na owe czynniki w połowie lat 90. uchwalono istotną dla omawianej problematyki nowelizację powołanych wcześniej ustaw. Do najbardziej doniosłych zmian wprowadzonych przytoczoną nowelą należy zaliczyć poszerzenie katalogu ustawowo określonych metod i środków pracy O-R o tzw. zakup kontrolowany, prowokację „policyjną”, przesyłkę niejawnie nadzorowaną oraz możliwość posługiwania się przez funkcjonariuszy, a w wyjątkowych przypadkach również przez osoby udzielające im pomocy, tzw. dokumentami legalizacyjnymi (ukrywającymi np. ich prawdziwe dane osobowe). Drugim nie mniej ważnym kamieniem milowym w rozwoju i dalszym „odtajnianiu” pracy O-R w porządku prawnym III RP był fakt zamieszczenia w powołanej nowelizacji zapisów, które w intencji ustawodawcy miały stać się podstawą do uznania wyników czynności operacyjno-rozpoznawczych za dowody w dowodzeniu ścisłym w procesie karnym. Zamysł ten można wyprowadzić
z tych określeń ustawowych, które kształtują cel przeprowadzenia wymienionych środków i metod O-R, wskazując wprost, że jest nim „utrwalenie dowodów” (przy kontroli korespondencji i operacyjnych środkach technicznych), „uzyskanie dowodów” (przy zakupie kontrolowanym czy prowokacji policyjnej) oraz „udokumentowanie przestępstw” (przy przesyłce niejawnie nadzorowanej). Pogląd o dopuszczalności wykorzystania uzyskanych w toku tych czynności efektów jako dowodów oraz o możliwości ich realizowania równolegle z postępowaniem karnym, a nie tylko przed jego wszczęciem szybko zdobył akceptację w literaturze przedmiotu. Istotne jest to, że przy okazji wprowadzania nowych metod operacyjnych w omawianej noweli w celu zapewnienia poczucia bezpieczeństwa funkcjonariuszy organów państwowych realizujących te czynności po raz pierwszy ustanowiono ustawowe kontratypy stanowiące wprost o niepopełnieniu przestępstwa podczas realizacji zakupu kontrolowanego, prowokacji policyjnej oraz przesyłki niejawnie nadzorowanej.
W roku 2001 następują dwa istotne, z punktu widzenia jawności polskiego prawa operacyjno-rozpoznawczego, wydarzenia. Jednym z nich jest niewątpliwie opublikowanie nowelizacji tzw. ustaw policyjnych, które po raz pierwszy wprowadziły ujednolicony katalog przestępstw dla wszystkich przewidzianych w nich czynności O-R, w stosunku do których zostało dopuszczalne ich stosowanie. Katalog ów ustawodawca wymienia każdorazowo przy najbardziej dolegliwej, z punktu widzenia naruszania praw i wolności człowieka, metodzie pracy O-R poprzednio zawężonej przedmiotowo co do zakresu stosowanych środków technicznych, a w omawianej nowelizacji określonych wspólnym mianem kontroli operacyjnej. Metoda ta, z mocy ustawy, mogła mieć postać kontroli korespondencji, kontroli zawartości przesyłek, czy też stosowania środków technicznych umożliwiających uzyskiwanie w sposób niejawny informacji
i dowodów oraz ich utrwalanie, a w szczególności treści rozmów telefonicznych i innych informacji przekazywanych za pomocą sieci telekomunikacyjnych. Konsekwencją takiego zakresu tej metody O-R było rewolucyjne rozwiązanie polegające na zaangażowaniu organów wymiaru sprawiedliwości, w tym po raz pierwszy sądu, w decyzyjny proces zarządzania jej zastosowaniem. Elementem koniecznym dla procedowania w sprawie zarządzenia kontroli operacyjnej było najpierw wyrażenie pisemnej zgody przez prokuratora okręgowego, po zapoznaniu się z wnioskiem właściwego organu policyjnego, na podstawie której dopiero sąd okręgowy w drodze postanowienia mógł zarządzić zastosowanie kontroli operacyjnej. Element angażowania organów wymiaru sprawiedliwości dostrzegalny jest także przy korzystaniu przez organy realizujące czynności O-R z innych przewidzianych w ustawach policyjnych metod i środków pracy operacyjnej. Jest to przejaw z jednej strony potrzeby właściwego zagwarantowania ograniczenia ingerencji organów państwowych w prawa i wolności obywateli jedynie do sytuacji wyjątkowych, a jednocześnie prawnie dopuszczalnych oraz
z drugiej strony związane jest z postulowanym przez środowisko policyjne elementem współdzielenia się odpowiedzialnością za podejmowane w majestacie prawa naruszenia konstytucyjnych wolności z organami wymiaru sprawiedliwości.
[...]
ppłk Leszek Rusoń
Komendant Wydziału Żandarmerii Wojskowej w Gdyni